,,I gdy Ty śnisz piękne sny ktoś za oknem może przeżywać koszmar tracąc ukochaną osobę."
Stary, drewniany zegar wybił godzinę trzecią nad ranem, gdy
Caroline skończyła kolejne pudełko krakersów. Zmęczona Bonnie siedziała w
miękkim fotelu próbując zachować trzeźwy umysł. Ociężałą głowę oparła na ręce i
mimo starań co chwila zasypiała. Jak na drobną dziewczynę była bardzo
wojownicza, ale niestety na świecie istnieją siły wyższe, którym nawet
największy twardziel ulegnie. W tym momencie najbardziej ze wszystkiego
pragnęła położyć się we własny łóżku i oddać w rządy Morfeusza. Lecz gdy tak
siedziała zwalczając sen uświadomiła sobie, że to jej pierwsza noc w domu
Salvatore’ów. Całe otoczenie było dla niej nowe, skrzypiące deski, tykanie
zegara, a dziwnie płytki oddech przyjaciółki przyprawiał ją o lekki dreszcz.
Ziewnęła głośno, przetarła oczy i uważnie przyjrzała się blondynce. Miała
nieobecny wzrok wbity w jakiś punkt za plecami mulatki. Trzy kartonowe pudełka
leżały na perskim dywanie, a jej ręce sprawnie rozpoczynały kolejne.
Musiała
przyznać, że była ciekawa o czym tak rozważa Caroline mniej więcej od dwóch
godzin. Dwóch godzin! To nie jest
normalne. Pomyślała Bonnie i już miała zamiar ukradkiem wejść do umysłu
dziewczyny, lecz zmęczenie znów wzięło górę. Powieki zrobiły się cięższe, ale
nagle ożywiła się czując czyjąś obecność. Na początku zdawało jej się, że to
Stefan wrócił z podróży i nie potrzebnie się wystraszyła.
Spojrzała w stronę
drzwi przełykając głośno ślinę. Przy drewnianej komodzie stała kobieta o rudych
włosach. Była dość wysoka, miała duże oczy w odcieniu jasnego brązu, a jej
wieku nie dało się dokładnie określić. Smukła sylwetka pasowała do zdrowej
dwudziestolatki, lecz poważne rysy twarzy dodawały kilka lat. Uśmiechała się
ciepło i zachęcająco przybliżając się do zdezorientowanej czarownicy. Ubiór
nieznajomej był nie typowy, wyglądał jak z jakiejś książki o średniowieczu.
Długa, prosta sukienka w kolorze ciemnej zieleni cicho szeleściła z każdym
krokiem. Mulatka poderwała się stając twarzą w twarz z kobietą.
-Taka młoda i taka
niewinna-ozwała się podnosząc dłoń.
Opuszkami palców
delikatnie przejechała po szczęce mulatki, przyglądając się jej z podziwem.
Każda nawet najmniejsza komórka Bonnie krzyczała by zwiększyła dystans i oddaliła
się, lecz strach całkowicie ją sparaliżował. Stała tak nieruchomo, bacznie obserwując
każdy ruch intruza.
-Całkiem
nieświadoma o magii wielkiego świata-kontynuowała dotykając szyi dziewczyny.-
Żyjąca w towarzystwie potworów. W miejscu gdzie czai się śmierć-każde słowo,
które wypłynęło z ust kobiety było wypowiadane powoli i ospale.
Nagle oddech uwiązł
w gardle czarownicy, a przed oczami stanęły łzy. Poczuła jak paznokcie kobiety
wbijają się w ciało przebijając skórę. Strużki krwi zaczęły spływać z ran plamiąc
przy tym ubranie. Brunetka chwyciła rękę oprawcy, po czym z całych sił
spróbowała oderwać ją od swojej szyi, ale na nic zdały się jej wysiłki.
-W tym domu jest śmierć,
która czeka, aż popełnisz błąd… Zbliża się-odparła uwalniając przestraszona
Bonnie.
Dziewczyna opadła
na fotel i rozpaczliwie nabrała powietrza. Od razu chwyciła się za gardło, lecz
ku jej zdziwieniu nic tam nie znalazła. Rozejrzała się po salonie, w którym nie
było nikogo innego prócz siedzącej w tej samej pozycji Caroline. Oszołomiona zamrugała
kilka razy, a w tym czasie wzrok mulatki przykuła ciemna postać przy drzwiach.
Spojrzała w stronę holu i ujrzała Stefana. Miał podkrążone oczy oraz rozczochrane
włosy. Dokładnie było widać, że ta podróż nieźle dała mu w kość. Po jej plecach
przeszedł nie przyjemny dreszcz.
-Stef-odezwała się
blondynka, otrząsając się zza myślenia.
-Gdzie on jest?
-Na górze w
pokoju-odpowiedziała i przyjrzała się uważnie przyjaciółce.
Czarownica
siedziała lekko roztrzęsiona, kurczowo zaciskając dłonie na poręczach fotelu. Otworzyła
już usta by sprawdzić czy wszystko z nią dobrze, kiedy Salvatore desperacko
ruszył po drewnianych schodach. Zdezorientowana wampirzyca ruszyła za nim w
pośpiechu obrzucając salon uważnym spojrzeniem. Mimo panującego pół mroku nie
dostrzegła Eleny, a to mogło znaczyć tylko jedno. Z szybkością światła
wyprzedziła przyjaciela i uniemożliwiła mu dalsze przejście.
-Co tym razem?- spytał
zniecierpliwiony.
Na jego twarzy
malowało się zmęczenie, ale również dostrzegła w jego oczach ulgę połączoną z
żalem? Caroline stała bez ruchu współczując chłopakowi w duchu, że ma takiego
uciążliwego brata jakim jest Damon.
-Nie powinieneś go
budzić-odparła w końcu.
-Spokojnie chcę go
tylko zobaczyć-zapewnił wymijając ją.
Zatrzymał się
dopiero przy drzwiach pokoju starszego z Salvatore’ów.
-Bonnie mówiła, że
jego organizm jeszcze nie pozbył się całkowicie werbeny i potrzebuje odpoczynku
–odezwała się nie pewnym głosem.
Za wszelką cenę
próbowała uniknąć sytuacji, która lada chwila mogła nastąpić. Chłopak pokiwał
głową na znak, że zrozumiał, lecz westchnął głośno i nacisnął klamkę. Otworzył
drzwi na oścież zamierając w pół kroku. Na ogromnym łóżku leżał Damon jego
pierś unosiła się miarowo, ale to co go zaniepokoiło to nie był fatalny wygląd
brata tylko osoba leżąca tuż obok. Elena miała zamknięte oczy, jej umysł był
pogrążony w śnie, a palce lewej dłoni były splecione z palcami wampira.
-Potrzebuje spokoju powiadasz-wyszeptał przełykając
głośno ślinę.
Poczuł suchość w
gardle oraz ucisk w piersi tak jakby ktoś wydzierał mu serce. Zamknął za sobą
drzwi i zbiegł na dół mijając po drodze nadal przestraszoną Bonnie.
-Stefan zaczekaj!-
krzyknęła blondynka.
Spróbowała dogonić
chłopaka, ale gdy tylko usłyszała trzask dochodzący z głębi holu uświadomiła
sobie, że nic już nie poradzi. Oparła dłonie na biodrach, okręciła się wokół
własnej osi i przeczesała poplątane blond włosy.
-Nie
warto-odpowiedziała jej stanowczym tonem.
Dziewczyna
spojrzała na nią z niedowierzaniem. Nie
warto?! Nie warto?! Jak to?! Przecież to chłopak naszej przyjaciółki. Co my jej
powiemy? Pomyślała, po czym opadła
ciężko na czerwoną sofę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następny rozdział juz jest mam nadzieję, że sie podoba ;) przepraszam, że taki krótki ale ostatnio miałam strasznie mało czasu ale obiecuje. Nastepny bedzie dłuzszy :) A teraz jezeli spodobała ci się moja twórczość na tym blogu zapraszam na moje drugie opowiadanie a dokładnie jak narzie prolog. Jak byście mogli zostawic komentarze, zebym wiedziała czy rozwijać dalej ta historię
Dziekuję tez za ponad 2000 wyswietleń i wszystkie dotychczasowe komentarze :* Całuje xoxo
Kolejny świetny rozdział c: Ciekawi mnie kim jest ta kobieta o rudych włosach. No cóż może się dowiem w następnym rozdziale. Czekam z niecierpliwością ^^
OdpowiedzUsuńno, no nieźle się dzieję :D Jak zwykle nie mam żadnych zastrzeżeń, było genialnie <3 Nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału, ciekawe jak Stefan to rozegra ;D I Bonnie taka dziwna, coś tu mi śmierdzi xD Szkoda że taki krótki, mam nadzieję że kolejny będzie znacznie dłuższy ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Również się zastanawiam kim była na kobieta. Pierwsza moja myślą było to, że jest nią Ester. Ale Bonnie by ją poznała. Na pewno się dowiem w następnych rozdziałach. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością. :D Pozdrawiam i życze dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!! Też się zastanawiam kim jest ta kobieta, napewno dowiem się w kolejnym rozdziale :)
OdpowiedzUsuńO Stefan zobaczył Elenę dlaczego tylko Bonnie widziała tę kobietę może to jakiś przodek Bonnie właśnie za takie zachowanie denerwuje mnie Stefan może Klaus będzie coś wiedzał o tej kobiecie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA więcej dowiesz się tu
OdpowiedzUsuńhttp://psychopaticgirlslikeblood.blogspot.com/p/1.html
Ps. Świetny rozdział <3
Jeśli kogoś cytujesz to wypadałoby napisać kogo - taka kolejna drobna uwaga.
OdpowiedzUsuńA co w tym złego, że Elena przytulała się do Damona? Czyżby była ze Stefanem? Czemu ja nic o tym nie wiem?