czwartek, 28 maja 2015

Rozdział 6





,,Scho­waj tę po­gardę.
Wiem, że pod nią kry­jesz strach przed tym co jest obce."



Blondynka podeszła do drewnianego blatu piorunując wzrokiem ciemnowłosego chłopaka. Od panującej duchoty pojedyncze kosmyki przykleiły się do spoconego czoła, a koszulka przylegała do ciała uwydatniając mięśnie.
     -Ooo. Hej blondi- wybełkotał odwracając się od swojej rozmówczyni.
    Dziewczyna rzuciła Caroline zazdrosne spojrzenie, gdy Damon spróbował objąć ja w tali. Cofnęła się gwałtownie w miedzy czasie łapiąc go za nadgarstek.
    -Przeproś swoja nową koleżankę i chodź pogadać-wycedziła przez zaciśnięte zęby.
    Nie stawiał oporu tylko powlókł się za wampirzycą pozwalając by go poprowadziła do pustej łazienki. Zamknęła drzwi na kluczyk, zrobiła obrót wokół własnej osi i rozłożyła ręce.
    -Oszalałeś do cholery?!- krzyknęła, a Damon oparł głowę o futrynę.
    Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Towarzyszył również temu niewidzący wzrok, który wbił w zielone kafelki. Caroline zrobiła krok w jego stronę, ale popełniła błąd, bo jej nozdrza zaatakował silny odór alkoholu.
    -Obstawiam, że to nie była twoja pierwsza szklanka whiskey-stwierdziła machając dłonią przed nosem.-Dobra, co robiłeś w Miami?- spytała po chwili ciszy.
    -Wieszz, plaża, Burbon, piękne kobiety-wymamrotał z szelmowskim uśmiechem na ustach.-Dopiero co wróciłem z lotniska.
    -Zdajesz sobie sprawę, że od wczoraj wszyscy cię szukają, a Stefan jest właśnie w drodze do Miami. Jak się dowie, że jesteś tutaj udusi cię żywcem-odparła wyjmując z kieszeni telefon komórkowy. Damon wywrócił teatralnie oczami i skrzyżował ręce na piersi.
    -Módl się, żebyś przeżył-wyszeptała wyczekując, aż drugi z braci podniesie słuchawkę.
    -Co jest?- z tonu Stefana wynikało, ze podróż nieźle dała mu w kość.
    Westchnął głośno, po czym zatrąbił.
    -Cholerni kierowcy-mruknął sam do siebie.
    -Wracaj do nas znalazłam zgubę-oznajmiła i odwróciła się plecami do starszego Salvatore’a, który całkowicie ją zlekceważył.
    -Czekaj co?
    -Damon jest w Grill’u mówi, ze dopiero co wrócił z lotniska-odparła, po czym przygryzła dolną wargę.
    Chłopak najwyraźniej odłożył gdzieś urządzenie, bo przekleństwa, które wypowiadał dochodziły z oddali. Usłyszała pisk opon i ponowny klakson samochodu.
    -Jest gdzieś koło ciebie?- odezwał się w końcu.
    Dobrze wiedziała, że próbuje być opanowany, lecz ostatnio niezbyt mu to wychodziło. Caroline odwróciła się by spojrzeć w oczy tej tragedii zwanej Damonem, ale ku jej zdziwieniu nikogo nie było, stała sama w pustej, zimnej łazience.
    -Szlak-mruknęła pewna, ze rozmówca tego nie usłyszał.
    -Jest czy nie?
    -Taak, oczywiście. Zaraz zaprowadzę go do domu. Jedź ostrożnie. Pa- jak najszybciej zakończyła połączenie i wyszła z pomieszczenia zatrzaskując za sobą drzwi.
    Od razu skierowała się do baru, gdzie wampir jakby nigdy nic kontynuował rozmowę ze swoją nową koleżanką. Blondynka podeszła do nich uśmiechając się sztucznie i przyjrzała się dokładnie nieznajomej.
    Blada cera idealnie kontrastowała z hebanowymi włosami, a duże oczy w zależności od padającego światła zmieniały swój kolor z jasnego brązu na płynne złoto. Do tego malinowe usta, w które niemal bez przerwy wpatrywał się chłopak. „I tak na ciebie nie poleci”. Damon usłyszał w głowie rozbawiony głos Caroline. Przechylił szklankę z trunkiem, spojrzał na nią i zmrużył oczy.
    -Znowu ty-odezwał się.- Tęskniłem-dodał tak cicho, że tylko wampir mógł to usłyszeć.
    -A ja nie. Szczerze to mam nadzieję, że Stefan będzie powoli wbijał w twoje ciało kołek nasączony werbena-brunetka zachichotała krótko, wprawiając ją w zakłopotanie. Na początku pomyślała o słowach, które mogła wypowiedzieć wystarczająco głośno, lecz Salvatore nie przejął się zbytnio nagłym wybuchem śmiechu swojej towarzyszki.
    -No tak! Gdzie moje maniery.
    -Dawno zaginęły-wtrąciła wampirzyca.
    -Caroline to jest Sam, Sam to jest Caroline- kontynuował.-Moja przyjaciółka.
    Blondynka podniosła jedna brew i przyjrzała się uważnie Damonowi. Gdy tylko poczuła jego dłoń na odkrytym ramieniu od razu stwierdziła jasno, że ilość alkoholu porządnie mu zaszkodziła przez co zaczął majaczyć. Samantha wyciągnęła rękę nadal z iskrą nienawiści w tych dziwnie nienaturalnych oczach. Caroline jednak cofnęła się gwałtownie, bo znów poczuła przypływ energii, który lekko wstrząsnął jej ciałem. Przełknęła głośno ślinę i przeczesała palcami blond włosy. Z reakcji brunetki można było odczytać tylko jedno słowo. Idiotka. Aby jakoś wybrnąć z tej żenującej sytuacji spojrzała na Damona. Jego wzrok był utkwiony w dobrze widocznej tętnicy szyjnej. Dziewczyna szturchnęła go łokciem, by zwrócić na siebie uwagę, lecz tylko poczuła jak jego mięśnie napinają się gotowe do nagłego ruchu.
    -Chyba musimy już iść-odparła, łapiąc wampira za nadgarstek i ciągnąc do wyjścia.
    Bez problemu udało jej się zwlec go z wysokiego, barowego krzesła, ale po tym napotkała opór ze strony Salvatore’a.
    -Musimy iść-wycedziła przez zęby dokładnie podkreślając każde słowo.
    Zakołysał się na stopach przenosząc wzrok ze smukłej dłoni Caroline na jej jasne oczy. Jego oddech był miarowy, lecz dziewczyna czuła, ze próbuje walczyć z rządzą krwi.
    -Damon- szepnęła.
    Nie miała zamiaru używać swojej pełnej siły i w głębi duszy modliła się by całkowicie nie poddał się mocy. Brunet nagle zesztywniał, wyprostował się, po czym ruszył do wyjścia zostawiając wszystkich w tyle. Wampirzyca mruknęła cos pod nosem idąc w ślad za Salvatore’m, który desperacko mknął przez tłum.
    Słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy zatrzymali się wreszcie pod dużym pensjonatem. Kilka jaskółek przeleciało tuz nad głową Caroline, gdy stała przed drewnianymi drzwiami. Skrzywiła się lekko, weszła do środka i odszukała Damona. Stał przy starym, kamiennym kominku w rękach trzymając już prawie pustą torebkę z krwią. Na jej widok uśmiechnął się blado nie odrywając ust od plastikowego woreczka.
    -Prócz picia alkoholu żywiłeś się w ogóle?- spytała krzyżując ręce na piersi.
    Chłopak zmierzwił kruczoczarne włosy rozmyślając.
    -Raz. Bodajże wczoraj. Miała na imię Charlotte-odpowiedział i cicho zamruczał.
    -Muszę wystąpić o jakieś wynagrodzenie, bo nie uzbieram na terapie po spotkaniu z tobą-stwierdziła kręcąc głową.
    Z gardła blondynki wyrwał się cichy jęk, gdy drzwi frontowe otworzyły się z hukiem wpuszczając do wnętrza ciepły wiatr.
    -Ta ofiara nie przyjmuje dziś gości.
    -Zależy jakich-odparł, a zdziwioną Caroline minęła rozpędzona Elena.
    Od razu rzuciła się w ramiona Damona i pociągnęła nosem. Salvatore chwile się zawahał, ale w końcu odwzajemnił uścisk.
    -Jesteś idiotą-wyszeptała chowając twarz w zagłębieniu szyi.
    Chłopak jedna ręką delikatnie pogłaskał ją po głowie, a drugą nadal obejmował w talii. Miała wrażenie, że świat się zatrzymał, aż nagle poczuła jak gwałtownie luzuje uścisk, po czym osuwa się bezwładnie w jej ramionach. Zdezorientowana nawet nie zauważyła swojej przyjaciółki, która pomogła ułożyć go na miękkiej sofie. Elena uklęknęła i potrząsnęła nim.
    -Damon!-krzyknęła, a po policzku spłynęła pojedyncza łza.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział mam nadzieję że się podoba ;) hmmm...końcówka Delenowska :D i jescze ten gif poprostu sie zakochałam ;) miłego czytania i pamiętajcie na mój blog mozna głosować do 31 maja link i info co i jak w zakładce informacja :D a tymczasem zapraszam na swojego aska gdzie mozecie zadawać różne pytania do następnego ;) 
Ask<---klilk :)










   

8 komentarzy:

  1. Oooo Delena <3 Rozdzialik supi jak każdy poprzedni :3 Czekam na 7 rozdział no i weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. no i mamy kolejny rozdział :D Rozdział jak zwykle świetny i interesujący ;D Mam nadzieję że już nie długo pojawi się Klaroline ;) Ech..żałuje że przeczytałam bo teraz znowu trzeba będzie czekać na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. + Obserwuję na asku, moja nazwa @divergentforever16 ( w razie czego :D)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe dlaczego Damon poczuł się zle coś mi się wydaje,że ta dzewczyna bardzo namiesza już ją lubię bo popmyślała o Carollinne,że jest idotką itrygują mnie jej oczy pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny ❤❤ jesteś naprawde zdolna xDD
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i nadrobiłam już wszystko ;D Po pierwsze, śliczny wygląd bloga, powala !
    Po drugie, końcówka epicka i nie mogę doczekać się co bd dalej. Martwi mnie Damon, co z nim ?! Lepiej bierz się do roboty bo następny rozdział sam się nie napisze ;D A ja czekam ! Fajnie by było jakbyś informowała mnie o nowościach na moim blogu : http://onlyknowyoulovehimwhenyoulethimgo.blog.pl/, ponieważ mam mało czasu i na zawsze daje radę zaglądać nie wszystkie blogi, które czytam. Dodatkowo, zachęcam cię do przeczytania mojego bloga. Inna tematyka, ale mam nadzieję ze ci się spodoba ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny rozdział :)
    Podobał mi się :)

    mlwdragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Damon jak zwykle bezbłędny. Dobrze, że nie utracił tego prostackiego, ale zarazem łobuzerskiego uroku. Wolałem go stanowczo w takiej wersji niżeli te ciepłe kluchy, którymi się stał po związaniu się z Eleną.

    Trochę za szybko to poszło - poleciał do Miami, wrócił i wszystko właściwie w jeden dzień... Nie wiem jaka to odległość, ale jednak... mogło go z pięć dni nie być.

    Damon był i się zmył xD haha

    Stef wkurzony. Jakoś nie wyobrażam go sobie nieopanowanego, więc nie mam nic przeciwko by zobaczyć go tutaj w takim wydaniu.

    Caro ładnie Damona nazwała - tragedia. Ja bym dodał, że to chodząca i pijąca tragedia ;-)

    Zaczyna mi się podobać. Im mniej Eleny tym lepiej. Chcę parkę Caro i Damon o ile wolno mi składać takie zamówienia.

    Szczerze to sobie wyobraziłem jak Elena podbiega do Damona, daje mu w pysk, a za moment całuje ;-) ale niestety było inaczej i jeszcze wampirek omdlał. Czyżby go użarł wilkołaczek gdzieś po drodze? Czy Damek udaje?

    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń