,,Schowaj tę pogardę.
Wiem, że pod nią kryjesz strach przed tym co jest obce."
Wiem, że pod nią kryjesz strach przed tym co jest obce."
Blondynka podeszła do drewnianego blatu piorunując wzrokiem
ciemnowłosego chłopaka. Od panującej duchoty pojedyncze kosmyki przykleiły się
do spoconego czoła, a koszulka przylegała do ciała uwydatniając mięśnie.
-Ooo. Hej blondi-
wybełkotał odwracając się od swojej rozmówczyni.
Dziewczyna rzuciła
Caroline zazdrosne spojrzenie, gdy Damon spróbował objąć ja w tali. Cofnęła się
gwałtownie w miedzy czasie łapiąc go za nadgarstek.
-Przeproś swoja
nową koleżankę i chodź pogadać-wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Nie stawiał oporu
tylko powlókł się za wampirzycą pozwalając by go poprowadziła do pustej
łazienki. Zamknęła drzwi na kluczyk, zrobiła obrót wokół własnej osi i
rozłożyła ręce.
-Oszalałeś do
cholery?!- krzyknęła, a Damon oparł głowę o futrynę.
Jego twarz nie
wyrażała żadnych emocji. Towarzyszył również temu niewidzący wzrok, który wbił
w zielone kafelki. Caroline zrobiła krok w jego stronę, ale popełniła błąd, bo
jej nozdrza zaatakował silny odór alkoholu.
-Obstawiam, że to
nie była twoja pierwsza szklanka whiskey-stwierdziła machając dłonią przed
nosem.-Dobra, co robiłeś w Miami?- spytała po chwili ciszy.
-Wieszz, plaża,
Burbon, piękne kobiety-wymamrotał z szelmowskim uśmiechem na ustach.-Dopiero co
wróciłem z lotniska.
-Zdajesz sobie sprawę,
że od wczoraj wszyscy cię szukają, a Stefan jest właśnie w drodze do Miami. Jak
się dowie, że jesteś tutaj udusi cię żywcem-odparła wyjmując z kieszeni telefon
komórkowy. Damon wywrócił teatralnie oczami i skrzyżował ręce na piersi.
-Módl się, żebyś
przeżył-wyszeptała wyczekując, aż drugi z braci podniesie słuchawkę.
-Co jest?- z tonu
Stefana wynikało, ze podróż nieźle dała mu w kość.
Westchnął głośno,
po czym zatrąbił.
-Cholerni
kierowcy-mruknął sam do siebie.
-Wracaj do nas
znalazłam zgubę-oznajmiła i odwróciła się plecami do starszego Salvatore’a,
który całkowicie ją zlekceważył.
-Czekaj co?
-Damon jest w
Grill’u mówi, ze dopiero co wrócił z lotniska-odparła, po czym przygryzła dolną
wargę.
Chłopak
najwyraźniej odłożył gdzieś urządzenie, bo przekleństwa, które wypowiadał
dochodziły z oddali. Usłyszała pisk opon i ponowny klakson samochodu.
-Jest gdzieś koło
ciebie?- odezwał się w końcu.
Dobrze wiedziała,
że próbuje być opanowany, lecz ostatnio niezbyt mu to wychodziło. Caroline
odwróciła się by spojrzeć w oczy tej tragedii zwanej Damonem, ale ku jej
zdziwieniu nikogo nie było, stała sama w pustej, zimnej łazience.
-Szlak-mruknęła
pewna, ze rozmówca tego nie usłyszał.
-Jest czy nie?
-Taak, oczywiście.
Zaraz zaprowadzę go do domu. Jedź ostrożnie. Pa- jak najszybciej zakończyła
połączenie i wyszła z pomieszczenia zatrzaskując za sobą drzwi.
Od razu skierowała
się do baru, gdzie wampir jakby nigdy nic kontynuował rozmowę ze swoją nową
koleżanką. Blondynka podeszła do nich uśmiechając się sztucznie i przyjrzała
się dokładnie nieznajomej.
Blada cera
idealnie kontrastowała z hebanowymi włosami, a duże oczy w zależności od
padającego światła zmieniały swój kolor z jasnego brązu na płynne złoto. Do
tego malinowe usta, w które niemal bez przerwy wpatrywał się chłopak. „I tak na
ciebie nie poleci”. Damon usłyszał w głowie rozbawiony głos Caroline.
Przechylił szklankę z trunkiem, spojrzał na nią i zmrużył oczy.
-Znowu ty-odezwał
się.- Tęskniłem-dodał tak cicho, że tylko wampir mógł to usłyszeć.
-A ja nie.
Szczerze to mam nadzieję, że Stefan będzie powoli wbijał w twoje ciało kołek
nasączony werbena-brunetka zachichotała krótko, wprawiając ją w zakłopotanie.
Na początku pomyślała o słowach, które mogła wypowiedzieć wystarczająco głośno,
lecz Salvatore nie przejął się zbytnio nagłym wybuchem śmiechu swojej
towarzyszki.
-No tak! Gdzie
moje maniery.
-Dawno
zaginęły-wtrąciła wampirzyca.
-Caroline to jest
Sam, Sam to jest Caroline- kontynuował.-Moja przyjaciółka.
Blondynka
podniosła jedna brew i przyjrzała się uważnie Damonowi. Gdy tylko poczuła jego
dłoń na odkrytym ramieniu od razu stwierdziła jasno, że ilość alkoholu porządnie
mu zaszkodziła przez co zaczął majaczyć. Samantha wyciągnęła rękę nadal z iskrą
nienawiści w tych dziwnie nienaturalnych oczach. Caroline jednak cofnęła się
gwałtownie, bo znów poczuła przypływ energii, który lekko wstrząsnął jej
ciałem. Przełknęła głośno ślinę i przeczesała palcami blond włosy. Z reakcji
brunetki można było odczytać tylko jedno słowo. Idiotka. Aby jakoś wybrnąć z tej żenującej sytuacji spojrzała na
Damona. Jego wzrok był utkwiony w dobrze widocznej tętnicy szyjnej. Dziewczyna
szturchnęła go łokciem, by zwrócić na siebie uwagę, lecz tylko poczuła jak jego
mięśnie napinają się gotowe do nagłego ruchu.
-Chyba musimy już
iść-odparła, łapiąc wampira za nadgarstek i ciągnąc do wyjścia.
Bez problemu udało
jej się zwlec go z wysokiego, barowego krzesła, ale po tym napotkała opór ze
strony Salvatore’a.
-Musimy
iść-wycedziła przez zęby dokładnie podkreślając każde słowo.
Zakołysał się na
stopach przenosząc wzrok ze smukłej dłoni Caroline na jej jasne oczy. Jego
oddech był miarowy, lecz dziewczyna czuła, ze próbuje walczyć z rządzą krwi.
-Damon- szepnęła.
Nie miała zamiaru używać
swojej pełnej siły i w głębi duszy modliła się by całkowicie nie poddał się
mocy. Brunet nagle zesztywniał, wyprostował się, po czym ruszył do wyjścia zostawiając
wszystkich w tyle. Wampirzyca mruknęła cos pod nosem idąc w ślad za
Salvatore’m, który desperacko mknął przez tłum.
Słońce chyliło się
ku zachodowi, kiedy zatrzymali się wreszcie pod dużym pensjonatem. Kilka
jaskółek przeleciało tuz nad głową Caroline, gdy stała przed drewnianymi
drzwiami. Skrzywiła się lekko, weszła do środka i odszukała Damona. Stał przy
starym, kamiennym kominku w rękach trzymając już prawie pustą torebkę z krwią.
Na jej widok uśmiechnął się blado nie odrywając ust od plastikowego woreczka.
-Prócz picia
alkoholu żywiłeś się w ogóle?- spytała krzyżując ręce na piersi.
Chłopak zmierzwił
kruczoczarne włosy rozmyślając.
-Raz. Bodajże
wczoraj. Miała na imię Charlotte-odpowiedział i cicho zamruczał.
-Muszę wystąpić o
jakieś wynagrodzenie, bo nie uzbieram na terapie po spotkaniu z tobą-stwierdziła
kręcąc głową.
Z gardła blondynki
wyrwał się cichy jęk, gdy drzwi frontowe otworzyły się z hukiem wpuszczając do
wnętrza ciepły wiatr.
-Ta ofiara nie
przyjmuje dziś gości.
Od razu rzuciła
się w ramiona Damona i pociągnęła nosem. Salvatore chwile się zawahał, ale w końcu
odwzajemnił uścisk.
-Jesteś
idiotą-wyszeptała chowając twarz w zagłębieniu szyi.
Chłopak jedna ręką
delikatnie pogłaskał ją po głowie, a drugą nadal obejmował w talii. Miała
wrażenie, że świat się zatrzymał, aż nagle poczuła jak gwałtownie luzuje
uścisk, po czym osuwa się bezwładnie w jej ramionach. Zdezorientowana nawet nie
zauważyła swojej przyjaciółki, która pomogła ułożyć go na miękkiej sofie. Elena
uklęknęła i potrząsnęła nim.
-Damon!-krzyknęła, a po policzku spłynęła pojedyncza łza.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział mam nadzieję że się podoba ;) hmmm...końcówka Delenowska :D i jescze ten gif poprostu sie zakochałam ;) miłego czytania i pamiętajcie na mój blog mozna głosować do 31 maja link i info co i jak w zakładce informacja :D a tymczasem zapraszam na swojego aska gdzie mozecie zadawać różne pytania do następnego ;)
Ask<---klilk :)
Oooo Delena <3 Rozdzialik supi jak każdy poprzedni :3 Czekam na 7 rozdział no i weny życzę ^^
OdpowiedzUsuńno i mamy kolejny rozdział :D Rozdział jak zwykle świetny i interesujący ;D Mam nadzieję że już nie długo pojawi się Klaroline ;) Ech..żałuje że przeczytałam bo teraz znowu trzeba będzie czekać na next :)
OdpowiedzUsuń+ Obserwuję na asku, moja nazwa @divergentforever16 ( w razie czego :D)
OdpowiedzUsuńCiekawe dlaczego Damon poczuł się zle coś mi się wydaje,że ta dzewczyna bardzo namiesza już ją lubię bo popmyślała o Carollinne,że jest idotką itrygują mnie jej oczy pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękny ❤❤ jesteś naprawde zdolna xDD
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
No i nadrobiłam już wszystko ;D Po pierwsze, śliczny wygląd bloga, powala !
OdpowiedzUsuńPo drugie, końcówka epicka i nie mogę doczekać się co bd dalej. Martwi mnie Damon, co z nim ?! Lepiej bierz się do roboty bo następny rozdział sam się nie napisze ;D A ja czekam ! Fajnie by było jakbyś informowała mnie o nowościach na moim blogu : http://onlyknowyoulovehimwhenyoulethimgo.blog.pl/, ponieważ mam mało czasu i na zawsze daje radę zaglądać nie wszystkie blogi, które czytam. Dodatkowo, zachęcam cię do przeczytania mojego bloga. Inna tematyka, ale mam nadzieję ze ci się spodoba ;*
Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPodobał mi się :)
mlwdragon.blogspot.com
Damon jak zwykle bezbłędny. Dobrze, że nie utracił tego prostackiego, ale zarazem łobuzerskiego uroku. Wolałem go stanowczo w takiej wersji niżeli te ciepłe kluchy, którymi się stał po związaniu się z Eleną.
OdpowiedzUsuńTrochę za szybko to poszło - poleciał do Miami, wrócił i wszystko właściwie w jeden dzień... Nie wiem jaka to odległość, ale jednak... mogło go z pięć dni nie być.
Damon był i się zmył xD haha
Stef wkurzony. Jakoś nie wyobrażam go sobie nieopanowanego, więc nie mam nic przeciwko by zobaczyć go tutaj w takim wydaniu.
Caro ładnie Damona nazwała - tragedia. Ja bym dodał, że to chodząca i pijąca tragedia ;-)
Zaczyna mi się podobać. Im mniej Eleny tym lepiej. Chcę parkę Caro i Damon o ile wolno mi składać takie zamówienia.
Szczerze to sobie wyobraziłem jak Elena podbiega do Damona, daje mu w pysk, a za moment całuje ;-) ale niestety było inaczej i jeszcze wampirek omdlał. Czyżby go użarł wilkołaczek gdzieś po drodze? Czy Damek udaje?
j-i-s.blogspot.com