piątek, 22 maja 2015

Rozdział 5





 ,,Nie­chciane uczu­cia są jak cho­roba, nachodzą nas w chwi­li słabości."


Caroline oniemiała. Rozdziawiła usta i zamrugała sprawdzając czy, aby wzrok ją nie myli. Na środku salonu na wielkiej sofie siedział wysoki mężczyzna.
    -Piosenka z Krainy Lodu?- spytał Klaus z lekkim rozbawieniem.
    Jego ciemne oczy błądziły po odkrytych ramionach dziewczyny. Od razu poprawiła skórzaną kurtkę zakrywając ciało.
    -Co tu robisz?- warknęła.
    -Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz-odparł wstając.
    Zrobił kilka kroków w jej stronę, a ona cofnęła się wpadając na żółtą ścianę.
    -Czuję się bardzo dobrze, więc możesz iść.
    -Myślałem, że cieplej mnie przyjmiesz.
    -Myliłeś się- odpowiedziała i zmierzyła go uważnym spojrzeniem.-Wyjdź stąd. Nic tu po tobie-dodała. Pierwotny uśmiechnął się zawadiacko podchodząc jeszcze bliżej.
    -Słyszałem, że wasz kolega zaginął.
    -Nie twoja sprawa-wycedziła przez zaciśnięte zęby.-Chyba, że…- ciągnęła. -Chyba, że to ty za tym stoisz. Uprowadziłeś go.
    -Ciekawy pomysł, ale to nie moje dzieło. Po zresztą nie miałbym motywu-powiedział spokojnie.
    Caroline wbiła paznokcie w ścianę całkowicie zbita z tropu. Chciała go oskarżyć o kłamstwo, ale nie miała żadnych dowodów.
    -Nie powinieneś integrować się z porywczą rodzinką?- spytała zaczepnie.
    Chciała jakoś uciec, lecz była w potrzasku pomiędzy betonem, a ciałem pierwszego, które dzieliły zaledwie centymetry od jej sylwetki.
    -Czasem zachowujesz się jak moja matka-zaśmiał się cicho.
    -Mnie też zabijesz?- podniosła brwi. Twarz Klausa momentalnie zmieniła swój wyraz z uśmiechniętej na wizerunek warty każdego mordercy.-Albo zrobisz ze mnie zabawkę na poprawę humoru?- dodała po chwili namysłu. Doskonale wiedziała, że pcha się na głęboką wodę bez umiejętności powrotu na brzeg. Jak zahipnotyzowana patrzyła na żyłki wokół oczy, które robiły się coraz ciemniejsze. Przeszedł ją zimny dreszcz, gdy rozchylił usta ukazując ostre, śnieżnobiałe kły. Teraz nie mogła już nic zrobić nurt rzeki porwał ją zabierając jakikolwiek grunt pod nogami. Mężczyzna był pod wpływem bardzo potężnej mocy. Pochylił się w stronę blondynki opierając jedną rękę tuz obok jej głowy. Oszołomiona przywarła do ściany jeszcze bardziej i w głębi duszy miała nadzieję, że bariera rozsypie się, a ona wpadnie do sąsiadującego pomieszczenia. Poczuła na prawym policzku jego dwu dniowy zarost.
    -Uwierz kochana. Nie taki diabeł straszny jak go malują-wyszeptał, po czym skierował się do wyjścia.
    Dopiero, kiedy usłyszała trzask zamykanych drzwi wypuściła powietrze, które nieświadomie wstrzymywała. Zmierzwiła ręką blond włosy i odkleiła kilka kosmyków od spoconego karku. Nadal lekko zdezorientowana zamknęła drzwi na klucz i upewniła się, że wszystkie okna są szczelnie zaryglowane. Zdjęła czarną kurtkę oraz kolorową sukienkę w kwiatki. Słońce wpadało przez małą szybę w łazience oświetlając białe kafelki. Caroline weszła pod prysznic, a na jej ciało zaczęły spadać ciepłe krople. W głowie miała mętlik i dziewczynie wydawało się, że wciąż czuje oddech Klausa na swojej szyi. Sposób jaki na nią patrzył był niesamowity, ale za zarazem przerażający. Oparła ręce o ścianę, po czym spuściła głowę wpatrując się w dno brodzika. Myślami wróciła do wczorajszego dnia, kiedy to podjechała pod dom Eleny terenowym samochodem. Doskonale pamiętała wnętrze obite jasną skórą, lecz nie mogła sobie przypomnieć Tyler’a za kierownicą, ani rozmowy z nim. Po prostu wpadała na wielką otchłań. A tak w ogóle od jak dawna Lockwood jeździł Jeepem? Jedyną osobą, która idealnie pasowała do tej układanki był Mickaelson. To samo auto, cichy śmiech, gdy trzymał dłonie na jej biodrach. Blondynka uśmiechnęła się do siebie, ale po chwili zacisnęła oczy z całej siły i potrząsnęła energicznie głową. Nie mogła tak o nim myśleć. Przecież chciał zabić Elenę, kiedy ta była jeszcze człowiekiem. On był morderca, gorszym od rozwścieczonego Damona. Owinęła się miękkim ręcznikiem nadal karcąc się w duchu. Stanęła przed otwartą szafą i wybrała krótkie jeansowe spodenki wraz z pomarańczową koszulką. Przebranie się oraz wysuszenie włosów zajęło jej mnie więcej 30 minut. Gotowa do wyjścia zatrzymała się w salonie marszcząc brwi. Szklane drzwi prowadzące do ogródka stały przed nią otworem, a letni wiatr rozwiewał kremowe zasłonki.
    -Mamo?!-zawołała niepewnie.
    Lecz odpowiedziały tylko ptaki, które przycupnęły na gałęziach brzozy. Zamknęła ostrożnie drzwi, wpierw ilustrując dokładnie każdy centymetr zielonego obszaru. Swoim wampirzym umysłem nie wyczuła żadnej obcej myśli. Odwróciła się na pięcie, a jej wzrok przykuła karteczka leżąca na stoliku z wiśniowego drewna. Dziewczyna porządnie się zdziwiła, bo dałaby sobie rękę uciąć, że wcześniej niczego tu nie było. Drżącą dłonią podniosła papierek i przeczytała pochyłe literki. „Nawet ściany mają uszy”. Po plecach blondynki przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Rozejrzała się nerwowo na boki, po czym wepchnęła wiadomość do tylnej kieszeni. Wyszła pospiesznie z domu zamykając drzwi na klucz. Gdy tylko znalazła się na głównym chodniku drogę przebiegł jej czarny kot, który spojrzał się na nią dziwnie swoimi wielkimi żółto pomarańczowymi oczami. To tylko zwierzę. Pomyślała Caroline, kiedy wraz ze wzrokiem drapieżnika poczuła niepokojący przypływ energii. Potrząsnęła głową by oczyścić ją z wszelakich obaw i pobiegła w stronę Grill’a.
    Do baru dotarła w niecałe 10 minut. Dziewczyna wspięła się na palce w celu wypatrzenia Matt’a wśród tego tłumu. Trzydziesty sierpnia to przed ostatni dzień wakacji, więc większość klientów to uczniowie tutejszego liceum.
    -Hej Caroline-zza pleców usłyszała znajomy głos.
    Odwróciła się, a jej kąciki ust uniosły się.
    -Jak tam Matt?- spytała radośnie odpychając łokciem jakiegoś grubszego mężczyznę.
    -Urwanie głowy. Już nie wyrabiam po prostu. To jakaś plaga przed rokiem szkolnym-poskarżył się.
    Zwinnym ruchem przetarł blat wolnego stolika.
    -Przynajmniej może trafisz na premię.
    -Miejmy nadzieję… Niech ten Jeremy wraca z obozu, bo sam już nie ogarniam zamówień-odparł, po czym otarł pot z czoła. W pomieszczeniu od natłoku było strasznie duszno, a w powietrzu było czuć dym papierosowy. –Jak chcesz to siadaj przy barze zaraz ci coś podam. Damon powinien dopijać whiskey.
    -Czekaj kto?- spytała przybliżając się do przyjaciela.

    -No… Damon. Wszedł tu parę minut temu.-odpowiedział i skinął głową w stronę lady. Oszołomiona podążyła wzrokiem we wskazanym kierunku. Faktycznie na wysokim stołku siedział zaginiony Salvatore.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nastepny rozdział za nami, a wiec teraz tylko czytajcie komentujcie, polecajcie znajomym i do zobaczenia :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ TO BARDZO MOTYWUJE
*dla ciebie chwila dla mnie wielka radość ;)

   

   

8 komentarzy:

  1. Piękny ❤❤ Kocham Klaroline ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozbawiło mnie porównanie Carolinne do matki Klausa Carolinne ma rację mówiąc o Klausie,że jest mordercą gorszym o Damona jestem ciekawa kto zostawia te wiadomości i znowu ten kot liczę na więcej scen Eleny i Klausa chciała bym żeby między nimi wykiełkowało uczucie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super lubię Caroline z Klausem uroczy są ;DDamon się odnalazł jupi!! Czekam na next ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. serio ? serio ? mój rozdział fantastyczny ? No wybacz, ale to co ty napisałaś to to jest dopiero fantastyczne ^^ Naprawdę przyjemnie się czyta, normalnie jak książkę xD Widzę że mam konkurencje xd Ale to dobrze :) Nie miałam co teraz czytać i aż w końcu znalazł się jakiś świetny blog :) Kiedy następny rozdział bo się nie mogę doczekać ? Klaroline aww <3 A mogę wiedzieć na jakich shippach oprócz Klaroline bd się jeszcze skupiać ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm będzie troche pomieszane Stelena, Delena, Klaroline, Kennett :* dziękuje bardzo rozdział powinien pojawic się w ten piatek ;) aktualnie jest w trakcie pisania

      Usuń
  5. Ja tam czekam na moje ulubione wątki czyli Klaroline <3 Aww niedługo pewnie Care przekona się jak ją ciemna strona mocy przyciąga hahah <3 No i Delana <3 Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  6. A na co Klausowi Damon? By go irytował? Moim zdaniem to nie Klaus. Poza tym Nikiego uwielbiam i cieszę się, że jest w twoim opowiadaniu.
    Przyznam, że zawsze chciałem zobaczyć Klausa przy Elenie - jako para oczywiście.
    "tuz obok jej głowy" - tuż
    "za zarazem" - bez tego "za"
    Caro wariuje, czy tylko mi się tak wydaje?
    "on był morderca" - mordercą (literówek tego typu jest sporo.
    "przycupnęły na gałęziach brzozy" - zakochałem się w tym fragmencie, bo jest wprost cudowny. Niby takie krótkie zdanie, a jak ładnie obraz maluje przed oczami.
    Matta też nie lubię. Taki grzeczny, ułożony, nudny.
    No i się znalazł Damon. Albo to jakaś podpucha, albo okazało się, że szukali go na marne i też na marne się o niego martwili.

    OdpowiedzUsuń