piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 16



 Rozdział dedykuje wszystkim moim czytelnikom, którzy doceniają moja pracę. Dziękuje, ze jesteście ze mną!


 ,,Kiedy Cię os­karżają mil­cz, niech żyją w niepew­ności swo­jej racji."


   -No dobra, teraz zamieniam się w słuch. Co masz mi do powiedzenia?- spytała Caroline, zajmując miejsce na fotelu szeryfa.
   Naprzeciwko niej po drugiej stronie biurka siedziała Hayley. Ze stoickim spokojem przeniosła wzrok na stojącego obok regału Klausa, po czym prychnęła cicho.
   -Jesteś idiotką.
   Blondynka uniosła brwi. Nie miała ochoty na sprzeczki z wilczycą, zmarzła, wszędzie miała gałązki oraz liście i na dodatek wiatr huczał wprawiając ją w szał. Przewróciła teatralnie oczami, wzdychając.
   -Co masz na swoją obronę?- ozwała się w końcu.
   -Nie muszę się bronić, bo to nie ja zabiłam tego gościa w lesie-odparła stanowczym tonem.
   -Wszystkie wskazówki wskazują na ciebie. Jak niby wytłumaczysz to, że znalazłam tam twój naszyjnik?
   Brunetka sięgnęła po swoją własność leżącą na biurku, lecz nie zdołała jej odzyskać. Wampirzyca zwinnie zagarnęła naszyjnik i uniosła go, wprawiając w wahadłowy ruch.
   -Marny z ciebie detektyw. Nawet nie sprawdziłaś kim była ofiara, tylko zaciągnęłaś mnie tu. Może gdybyś wysłuchała mnie wcześniej oszczędziłybyśmy nasz cenny czas-warknęła zdenerwowana Hayley.
   Położyła ręce na blacie, który był dość daleko od jej krzesła, więc wyglądało to jakby się przeciągała. Mruknęła coś pod nosem ponownie spoglądając na Mikealson’a stojącego w rogu gabinetu.
   -Może byś dotarła do sedna sprawy-ponagliła ją Caroline.
   W pewnym sensie musiała przyznać, iż dziewczyna miała racje. Gdyby ją przesłuchała na miejscu oszczędziłyby tych niepotrzebnych ceregieli. Każdy znalazłby się w swoim domu, bezpieczny oraz zadowolony.
   -Facet był jubilerem. Dwa dni temu zaniosłam mu naszyjnik, aby zlikwidował pojawiającą się rdze. Widocznie miał go przy sobie. To prezent od mojej starej przyjaciółki Monic-wyjaśniła, już o wiele spokojniejszym tonem.
   -Czekaj, czekaj. Litera M na wisiorku nie oznacza twojego nazwiska?- wtrącił nagle Klaus.
   -Nie, co prawda. Wygląda to na moje inicjały, ale to tylko imiona.
   Caroline odchyliła się do tyłu na miękkim fotelu, łapiąc się na głowę. Tyle gadania, ta radość z tego, że złapała sprawcę, a tu nic. Zamyśliła się ,wystukując rytm o drewniane oparcie.
   -A więc, jeżeli to nie ty… To znaczy, że…
   -W Mystic Falls jest jeszcze jeden wilkołak-dokończył za nią pierwotny.
   -Wiesz coś o tym? Wyczułaś go?- wypytywała, zaintrygowana wampirzyca.
   Ktoś tu ostro miesza i trzeba znaleźć sprawce zanim posunie się do bardziej desperackich kroków.
   -Jestem wilkołakiem, a nie psem tropiącym-wycedziła przez zaciśnięte zęby.
   -Ale szczekać umiesz-mruknęła blondynka ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.
   Mężczyzna wszedł w krąg światła rzucany przez lampkę, po czym przerwał rozwijająca się kłótnię  uderzając pięścią o biurko. Spojrzał groźnie na obydwie dziewczyny i wyprostował się. Co jak co, ale chyba najgorszym z tego wszystkiego jest kobieca sprzeczka. Gdy rozwinie się na dobre, ani wejść w słowo, ani jakość je przytrzymać. Normalnie umarł w butach.
   -Jeżeli chcecie się coś dowiedzieć to spytajcie waszej Katherine. Ona to ma dopiero dowód na lewym ramieniu- ozwała się po chwili ciszy, oburzona Hayley.
   -Katherine? Skąd tu ona?- spytał, krzyżując ręce na piersi.
   Wampirzyca pokręciła lekko głową, po czym wyjęła z kieszeni telefon komórkowy, od razu wybierając numer młodszego z Salvatore’ów. Przyłożyła urządzenie do ucha, czekając aż po drugiej stronie odezwie się męski głos. Trzy sygnały, cztery, pięć i nic. Ostatecznie poczta przerwała głośne pikanie. Ponownie spróbowała zadzwonić, lecz z takim samym skutkiem.
   -Stefan zawsze odbiera telefon- zauważyła.
   Marshall zmarszczyła brwi robiąc minę mówiącą ‘’zabijcie mnie’’.
   -Spróbuj do drugiego- mruknęła, chowając twarz w dłoniach.
   Caroline tak więc zrobiła, choć nie przepadała za Damonem musiała porozmawiać z którymś z braci. Również odczekała kilka sekund, po czym odłożyła słuchawkę.
   -To samo… Co robimy?
   -Katherine!
   Klaus wraz z wilczycą wypowiedzieli równo ten sam wyraz sprawiając, że dziewczyna podskoczyła przestraszona na fotelu.
   -Już dobrze, spokojnie- uniosła ręce w obronnym geście.
   Tym razem miała więcej szczęścia, bo po drugiej stronie od razu odezwał się niezbyt miły głos sobowtóra.

   -Czego?
   -A może tak grzeczniej- warknęła.
   -Mam ci się kłaniać? To ty zadzwoniłaś, więc pewnie chcesz o coś prosić.
   -Widziałaś Stefana albo Damona?
   Petrova zaśmiała się cicho. Po warkocie, który słyszała w tle, strzelała że jedzie właśnie do Grill’a się zabawić.
    -Zdaje się, że to oni bawią się w moją niańkę, więc nie, nie widziałam. Od rana nie było ich w domu. Stefan pewnie biega i łapie wiewiórki, a Damon jak to on. Leży gdzieś pijany.
   -Gdzie jesteś?
   -Wiesz właśnie się umówiłam. Cześć.
  Katherine westchnęła odkładając telefon do schowka znajdującego się tuż pod radiem. Zatrzymała samochód na ulicy i zerknęła na duży biały dom. Gdy zobaczyła jak drzwi otwierają się, odwróciła wzrok, po czym sięgnęła ręką na tylne siedzenie. Na ślepo wyczuła różową chustę oraz słomiany kapelusz, kiedy  miejsce pasażera zajęła brunetka o długich prostych włosach.
   -Witaj Eleno- odparła, wręczając jej znalezisko.


  Dziewczyna spojrzała na nią pytająco.
   -Mam to na siebie włożyć?
   -Jesteśmy takie same, a będziemy jechać przez miasto, więc załóż to i nie marudź- mruknęła, zwalniając przed zakrętem.
   -A dlaczego ty tego nie zrobisz?- żachnęła się.
   -Bo prowadzę.
   Wywróciła oczami tak mocno, że aż poczuła lekki ból. Przyspieszyła, by wyprzedzić jakiegoś staruszka, który jechał starym volvo i spojrzała nerwowo w lusterko.



***


   Czarny kot prężył się w ramionach nastolatki, wpychając łeb pod jej rękę i mrucząc cicho. Podrapała go za uchem, wiedząc iż uwielbia tą pieszczotę bardziej od błękitnego kłębka wełny. W pomieszczeniu rozległy się kroki sprawiając, że Mouse znieruchomiał. Z każdym kolejnym metrem napastnika, zwierzę robiło się coraz bardziej nerwowe, aż w końcu zeskoczyło w popłochu na betonową podłogę. Brunetka powoli wstała z miękkiego fotela obitego czerwoną skórą, po czym spojrzała na stojącego przed nią chłopaka.
   -Zamknąłeś dokładnie drzwi?- spytała, schodząc z podwyższenia składającego się z dwóch schodków.
   -Nikt nie ucieknie- zapewnił uśmiechając się, lecz po chwili spoważniał.- Wiesz, że prędzej czy później zaczną cię szukać.
   Spojrzała na niego zaciskając szczękę.
   -Niech przyjdą, tylko na to czekam i tak dostanę to co chce-odparła pewna siebie.
   -Samanta, każdy ma jakiś słaby punkt.
   Na dźwięk własnego imienia wbiła w niego wzrok robiąc kilka kroków w przód. Stanęła z nim twarzą w twarz. Ze względu na swój niski wzrost musiała zadzierać głowę, ale nie przeszkadzało jej to. W pierwszej chwili myślała, że mówi prawdę, że to on jest całą słabością. Lecz zmieniła zdanie, gdy spojrzenie chłopaka zaczęło wyrażać żądze zemsty. Chciał ją zabić i to przy najbliższej okazji.
   -Ja nie mam i ty Noah też. Twoja słabość oraz ostatnie uczucie odeszło, kiedy krew twojej siostry spłynęła na moje dłonie…

------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział 16 za pasem :D wiem pewnie sie zanudziliscie :D ale powoli sprawa powinna się wyjasniac :D Chciałam wam serdecznie podziekowac za te 8 tysięcy wyswietleń nawet ponad :D oczywisxcie nie bede dalej przedłuzała do następnego i bardzo proszę o zostawienie komentarza tzw.

CZYTASZ= KOMENTUJESZ

Całuje xoxo

8 komentarzy:

  1. A już myślałam, ze Hayley ma coś z tym wspólnego. Może to i lepiej. Care i Klaus mają sprawę do rozwiązania, a to oznacza, że chcąc nie chcąc więcej czasu muszą spędzać w swoim towarzystwie. Liczę na jakieś fajne momenty między nimi, więc wiesz.. :) Nie zawiedź mnie.
    Kath i Elena? To chyba nie wróży niczego dobrego.
    A, i jeszcze. W pełni się zgadzam. Jak dwie kobiety zaczną się o coś sprzeczać, trzeba działać jak najszybciej. Inaczej serio będzie źle, wiem z autopsji.
    Stefan i Damon nie odbierają, zaczynam się martwić. Damon to jeszcze rozumiem, ale Stefan? Nawet jakaś tam wiewiórka nie przeszkadza w wyciągnięciu telefonu z kieszeni.
    A końcówka mnie zaciekawiła. Po co zadawać się z mordercą własnej siostry:)) Chociaż w sumie.. przecież Matt.. albo dobra, shh nieważne.
    Czekam na kolejny rozdział ! <3
    + zapraszam do siebie na nowy rozdział
    http://make-me-heart-attack.blogspot.com/

    L x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie nudne? Kawał dobrej roboty! :D Pierwsza scena, że tak powiem trójkąta ( Hay, Caro i Klaus) haha i ta sprzeczka, taka typowa( chodzi mi bardziej na plus niż na minus) A jednak to nie Hayley, więc ją można wykluczyć. Ale mimo wszystko ja powoli domyślam się (chyba) kto to jest :) Czuję się jakby ogl. PLL i to tak jakbym się wkręcała się w to kto jest A :D Kath i Elena a to ciekawe? Stefan i Damon nie odbierają? Nie wiem czemu ale jakoś nie ufam Pierce. I teraz najlepsze....o mój boże...Isaac - moja miłość <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Awiec M oznacza Moniqe dobrze,że to nie Helly ciekawe co planują Elena i Katrinne ja jej ufam sprzeczka najlepsza Carolinne nie pasuje rola szeryfa pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wcale nie był nudy. Był świetny. Bardzo mi się podobał.Cudowny jest też też cytat na samym początku. Czekam na kolejny. Ciekawe co będzie z Eleną i Katherin? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy czytałem o zachowaniu Eleny, to się zastanawiam czy wampirzyce mogą mieć okres xD Bo to rzucanie przedmiotami mówi samo za siebie.
    Szczerze to czułem, że Herly nie będzie miała nic wspólnego z morderstwami. Ja tam podejrzewam, że to Tyler będzie tym poszukiwanym wilczkiem.
    Brak mi trochę szermierki słownej na inteligentnym poziomie między C i K (wybacz, że piszę skrótami, ale tak mi łatwiej, a i tak każdy wie o kogo chodzi).
    K i E - panie rozpuszczone - będą kłopoty?
    Dwie kobiety to faktycznie. Faceci dają sobie po mordzie i będzie kwita, a kobiety, to...
    Zastanawia mnie postać tej S, co robi rozcięcia i ścina łby... obawiam się jej i jakoś jej nie lubię. Mało wyrazista jest. Brak mi w jej opisie czegoś...
    S i D pewno zabalowali. Czuje, że nic złego im się nie stało. Może chcą na swój sposób ukarać Elcie za jej zachowanie i ją olali, w końcu ona też ich olewa i zawsze działa po swojemu, na dodatek jednoczy się z moją ulubienicą, a swoją prapraprababką - panią Petrovą :)

    Pozdrawiam:
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka, tu czytelniczka Twojego bloga! Nominowałam Cię to LBA. Gdyż uważam, że w ciekawy sposób prowadzisz tego bloga :) Po szczegóły gry zapraszam do mnie:
    http://szkarlatny-atrament.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział xd Hmm.. Caro w postaci złego gliny i szczekata Hayley xd Bardzo fajny pomysł. Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej
    Pozdrawiam, Bex <3
    http://barbieklaus01.blogspot.com/
    http://youaremylittleblondprincessrebekah.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wierzę, że nie skomentowałam wcześniej! Wybacz mi proszę, wybacz :c Czytałam już przecież ten rozdział i byłam wręcz pewna, że naskrobałam komentarz... Yhh, co za głupek ze mnie..
    No nic, przechodzę do rzeczy: nie lubię Hayley, więc faktycznie myślałam, że to ona będzie miała z tym coś wspólnego. A tu proszę - ma nawet konkretne alibi. Na wymianie zdań między Care i Hayley padłam, z tym psem tropiącym w sensie :D Świetne :D
    Katherine i Elena coś kombinują? A to dopiero. W sumie to lubię je w duecie, Petrove w końcu :D
    No nic, czekam na dalszy rozdział i jeszcze raz przepraszam, że komentuję tak późno :c
    Ściskam :*

    [ blondwlosa-zagadka ]

    OdpowiedzUsuń