,, Znaleźli ją.Całą? Nie.Gdzieś zaginął jej anioł stróż."
Szare, ciężkie chmury wisiały nad Mystic Falls jak jakaś
przepowiednia zwiastująca… krwawą
masakrę? Ofiary? Elena potrząsnęła gwałtownie głową oczyszczając swój umysł z
przerażających myśli. To przez zżerający ją od środka głód myślała ciągle o
przyjemnej, ciepłej cieczy. Wstała powoli z wyłożonego poduszkami i miękkim
kocem parapetu, po czym podeszła do pozłacanej toaletki. Jej zaspany wzrok
powędrował po przyczepionych zdjęciach przedstawiających szczęśliwe
dzieciństwo. Razem z rodzicami, bez polowań, bez wiedzy, bez sercowych
rozterek. Wszystko było takie idealne. Ale jeden telefon, jedna głupia decyzja zachwiała
pełną ładu równowagę. Bo w życiu już tak jest, że nasze czyny zmieniają rzeczywistość, ale musimy z tym żyć. Trzeba się
pogodzić ze zmorami przeszłości i wytrwale brnąć do przodu. Zwłaszcza wtedy,
gdy ma się przed sobą całą wieczność.
-Tutaj nie chodzi o twoje ostatnie chwile, ale o te,
które do nich prowadzą słonko- zza myślenia wyrwał ją znajomy głos.
Z niedowierzaniem spojrzała w kierunku
drzwi i uważnie zilustrowała stojącą w nich Jenne. Uśmiechała się ciepło
trzymając w dłoniach dwa kubki. W pierwszym znajdowała się parująca herbata, a
zawartość drugiej przyprawił Elenę o zawrót głowy. Krew. Nie pewnie
odebrała naczynie obserwując jak ciotka siada na brzegu łóżka. Nadal czuła się
nie swojo w jej towarzystwie była lekko podenerwowana i próbowała unikać wzroku
dziewczyny.
-Dziękuje-szepnęła wampirzyca tak cicho, że
nie była pewna czy kobieta to usłyszała.
Musiała przyznać rację swojemu wewnętrznemu
instynktowi, który również nie do końca tolerował obecność Jenny. Może, gdyby
spędzała z nią więcej czasu reagowałaby inaczej? Z Alaric’iem nie miała tego
problemu, bo w sumie to on wprowadzał ją w tajniki wampiryzmu, więc czuła się
przy nim jak przy dobrym, starym przyjacielu.
-Szykujesz się na rozpoczęcie?- spytała
spoglądając na zegarek.
Brunetka pokiwała lekko głową przechylając
kubek, by wydobyć z niego nawet najmniejszą kropelkę życiodajnego płynu.
-Najpierw musze zajść do Stefana, więc
zaraz wychodzę-odparła i wygładziła fałdy czarnej sukienki.
Jenna nie odpowiedziała tylko wstała i
wyszła, co lekko ją zabolało. Po śmierci rodziców ciotka była dla niej
oparciem, a teraz całe zaufanie do niej poszło na dno jak Titanic. Ale jak to
powiedział Rick. ,,Daj jej
czas. Pogodzi się z tym faktem. Wiesz czemu? Bo cie kocha.” Uśmiechnęła się do siebie, po czym wyszła
zatrzaskując za sobą drzwi.
Do domu
Salvatore’ów wybrała okrężną drogę przez las by móc w spokoju wszystko
przemyśleć. Przez ciężkie chmury przepuszczające namiastkę światła słonecznego w
głębi puszczy było strasznie ciemno, ale od czego ma się zdolności wampira. W
głowie miała mętlik nie wiedziała co powiedzieć Stefanowi, który jakby jej
unikał od dwóch dni. Musiała też przyznać, że stęskniła się za nim, za jego
oczami i silnymi ramionami. Owszem był opiekuńczy, lecz niestety czasem
przesadzał. Elena skrzywiła się lekko przystając na ganku tak dobrze znanego
jej domu. Podniosła rękę by zapukać, ale z niepokojem zauważyła, że drzwi są
otwarte.
-Stefan?!-zawołała wchodząc do środka.
-Damon?! Kupiłeś
ten truskawkowy szampon, o który cie prosiłam?- zza rogu usłyszała znajomy
głos.
Zrobiła kilka
kroków w przód, a deski pod jej stopami głośno zaskrzypiały.
-Damon?!-krzyk się
powtórzył, po czym do salonu dumnie wkroczyła wysoka brunetka.
Obie stanęły jak
wryte mierząc się przy tym złowrogim spojrzeniem.
-Katherine… Co ty
tu robisz?- spytała zaciskając pięści.
-Mogę spytać o to
samo.
-Przyszłam
zobaczyć się ze Stefanem. Zresztą co ja ci się będę tłumaczyć-warknęła.
Zaczęły krążyć
wokół stolika stojącego na środku pomieszczenia. Wyglądały jak dwa tygrysy szykujące się do ataku. Elena przyjrzała się
uważnie swojemu sobowtórowi, a dokładnie to białemu ręcznikowi, który
podtrzymywała jedną dłonią. Mokre ślady stóp na podłodze i kapiąca woda z
włosów wskazywały na to, że Petrova zdążyła się już zadomowić.
-A tak w ogóle to
co u ciebie słychać?- odparła Katherine prostując się i siadając na miękkiej
sofie.
-Nie powinno cię
to interesować-mruknęła całkowicie zbita z tropu.
-Słyszałam, że
pomiędzy tobą a Stefanem nie jest za kolorowo-uniosła brwi, po czym sięgnęła po
szklankę z Burbonem.
Odpowiedziała jej
cisza co zbytnio nie przeszkadzało dziewczynie, bo po chwili zaczęła
kontynuować.
-Powinnaś docenić
wasz związek, bo wszystko może przeminąć ot tak-pstryknęła palcami dla lepszego
efektu swojej wypowiedzi.- Kiedyś, gdy przeprowadziłam się do Nowego Yorku. Wygłodzona
i bez sił poszłam szukać jedzenia. Tamtejsze gołębie i wiewiórki nie były
zadowalające, wręcz okropne. W końcu trafiłam na bezdomnego starca. Chyba ze
wszystkich swoich zbrodni tą pamiętam najlepiej. A wiesz czemu? …Przed śmiercią
powiedział mi, że to smutne codziennie widzieć ze swojego okna zachód słońca.
Dlaczego? Bo przykro jest patrzeć codziennie jak umiera dzień, o wiele lepiej
patrzeć, kiedy wstaje. Jak poranne promienie słońca przeganiają noc. Szkoda
tylko, że wtedy ludzie śpią… I taka jest prawda, często nie widzimy, gdy coś
się zaczyna. Widzimy to dopiero, gdy już się kończy. Od tamtej pory doceniam
nawet najmniejszy szczegół, choć może tego nie widać.
-Cóż… ja wiem, że nigdy nie
jest za późno by poszukać w kimś dobra-powiedziała zaskoczona tą całą siłą
przemawiającą przez wroga.
Coraz bardziej czuła się
niezręcznie wpatrując się w podłogę i przygryzając dolną wargę. Wciąż miała na
sobie palący wzrok Katherine.
-Jestem!- zza myślenia
wyrwał ją głos Damona.
Spojrzała pospiesznie w stronę
holu i zaśmiała się cicho. Salvatore niemal uginał się pod ciężarem zakupów, a
jakby tego było mało trzymał w zębach nowy numer jakiegoś babskiego tygodnika.
-Elena?- zdziwił się, po
czym odstawił tobołki na bok.
Zrobił kilka kroków w głąb
pokoju rozglądając się uważnie.
-Żyrandol cały, obrazy też,
nic się nie pali, nie skaczecie sobie do gardeł- odparł, a w jego oczach
pojawiła się iskierka niepokoju. –Jesteście chore czy coś?
Petrova westchnęła głośno przecierając
twarz dłonią. Z jej miny można było wyczytać tylko jedno.,, Z kim ja żyje?!” Gilbertówna stłumiła chichot wymijając
bruneta.
-Ja lepiej już pójdę-mruknęła,
po czym wybiegła z domu zatrzaskując za sobą drzwi.
***
Ceremonia rozpoczęcia roku
szkolnego była dość huczna. Wszystko poszło jak trzeba z czego największą
radochę czerpała organizatorka-Caroline. Powitanie przez burmistrz Lockwood i
różne komitety miasta było chyba najdłuższą i najnudniejszą częścią, ale po
wszystkich przemówieniach, gdy światła zgasły rozpoczął się bal dla wszystkich
uczniów.
Elena kroczyła pomiędzy
stołami popijając poncz i szukając w tłumie młodszego Salvatore’a. Z głośników
zaczął lecieć utwór Stay wykonywany przez zespół Hurts, kiedy stanął przed nią
uśmiechnięty od ucha do ucha Matt.
-Zatańczysz?!- spytał przekrzykując
dudniący bas.
Dziewczyna kiwnęła głową
odstawiając plastikowy kubeczek i po chwili wirowała wśród innych par. Na
parkiecie nie było tłoczno co dawało większą swobodę ruchów podczas pokaźnych
piruetów.
-Widziałeś może Stefana?- odparła
rozglądając się na boki.
Jej zdezorientowany wzrok
podłapał spojrzenie blondyna utkwione w jakimś martwym punkcie za nimi.
Zachwiała się, gdy niespodziewanie ją obrócił wypuszczając z uścisku smukłą
dłoń. Przestraszona poczuła jak kostka wykrzywia się w nie naturalny sposób, po
czym runęła w czyjeś ramiona.
-Maa…- zaczęła, ale urwała
widząc tak dobrze znane szmaragdowe oczy. –Stefan
Uśmiechnął się lekko, ale nie
powiedział nic co mogłoby wyjaśnić dlaczego unikał jej przez dwa dni.
-Chyba musimy porozmawiać,
szczególnie o tym, ze widziałem cię z Damonem w ten sam dzień co stracił
przytomność-ozwał się w końcu.
Brunetka odetchnęła głośno z
pewnością, że chodzi mu o tamtą noc przez którą czuwała przy łóżku jego brata.
-Wiem. Jesteś zły, ale
martwiłam się o niego jest dla mnie ważny tak samo jak ty.
Szczęka chłopaka zacisnęła
się.
Przepraszam cię, ale musisz
to zrozumieć-odparła biorąc jego twarz w dłonie i zmuszając przy tym by na nią
spojrzał.- Stefan… Kocham cię. Kocham cię i nigdy nie przestanę.
Zbliżył się do niej by
pocałować ją w usta, lecz zawahał się nagle.
-Czujesz?
-Co?- spytała marszcząc
brwi.
Salvatore zerwał się do
biegu ciągnąc za sobą zdezorientowaną Elenę. Minął klasę historyczną oraz
stołówkę potrącając po drodze zdziwionego Alaric’a.
-Co się stało?- powiedziała,
ale nagle w jej nozdrza uderzył ostry zapach. Krew.
Teraz wiedziała o co chodzi. Stefan próbował
zlokalizować odór tego potoku życiodajnej cieczy, bo na pewno nie było to tylko
skaleczenie. Z hukiem wpadli do damskiej toalety i ujrzeli szkarłatne kałuże.
-O mój boże-mruknęła
ściskając dłoń chłopaka.
Drżącą ręką uchyliła drzwi od
jednego z prysznicy. Na zimnej, czerwonej od krwi posadce leżała jedna z
cheerleaderek występujących na dzisiejszym pokazie. Niegdyś piękna, tętniąca życiem
dziewczyna, teraz nie żywa Lidia Watermann.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Się dzieje haha :D mam nadzieję, że się podoba bardzo prosze o zostawienie KOMENTARZA z opinia ;* nastepny rozdział pojawi sie dopiero 20 lipca ponieważ wyjeżdzam na wakację chyba wytrzymacie? pozdrawiam i do zobaczenia :*
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Się dzieje haha :D mam nadzieję, że się podoba bardzo prosze o zostawienie KOMENTARZA z opinia ;* nastepny rozdział pojawi sie dopiero 20 lipca ponieważ wyjeżdzam na wakację chyba wytrzymacie? pozdrawiam i do zobaczenia :*
Cieszę się,że Elena i Katrinne nie skoczyły sobie do gardeł najbardziej rozbawiła mnie reakcja Damona Katrinne powiedzała bardzo mądre słowa
OdpowiedzUsuń,które mną poruszyły biedna Elena mam nadzieję,że Jenna ją zrozumie pozdrawiam
Szkoda, że następny rozdział jest tak późno :( Zaczęłam właściwie od tego rozdziału, ale zaraz idę czytać poprzednie :) Niesamowicie wciąga, jest ekstra napisane. Masz talent, którego zazdroszczę ci ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://miecwlasnezycie.blogspot.com/
Czekam na dalszą część :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, najlepsi Damon i Katherine :D będę czekać na kolejny rozdział, szkoda że tak długo ake będę czekać ;)
OdpowiedzUsuńno no końcówka zakończona w wielkim stylu ^^ Bardzo mi się podobało <3 I chcę więcej no...i Eleny przemowa, że oboje są dla niej ważni xD A Kath jak podejrzanie 'miła' :) No masz rację dzieję się, dzieję :D
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, nawet bardzo. Tak jak jedna z osób, które już napisały komentarz, cieszę się, że Elena i Kathrinne się nie pozabijały, ale mimo wszystko reakcja Damona najlepsza :D Fajnie, że już się pogodziła ze Stefanem (przynajmniej mam taką nadzieję). Zazdroszczę talentu :) No, a teraz zostało mi już tylko życzyć wesołych wakacji (prawie jak 'wesołych świąt') i, oczywiście, weny :) No to do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko! (Choć na tę pogodę to chyba raczej chłodno, ale nieważne :D)
i-am-not-your.blogspot.com/?m=1
Wspaniały odcinek! zazdroszczę ci talentu do pisania. A końcówka epicka. Niektórzy piszą ze dobrze ze Stefek i Elena się pogodzili, ale ja tam wole Delene, wiec mam nadzieje ze kiedyś przyjdzie na nich chwilka w twoim blogu. :) Czekam na next ! ♥
OdpowiedzUsuń___________________
http://onlyknowyoulovehimwhenyoulethimgo.blog.pl/2015/07/01/rozdzial-21-osobisty-cud/
<---- Zapraszam na nowy rozdział! :) Dajcie znać w komentarzach co sądzicie ;D
Twój blog został nominowany do Liebster Blog Award u mnie na blogu ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://i-am-not-your.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award.html
Dobra wiadomość - mam wszystko nadrobione. Więc jest okej.
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zwykle fantastyczny. O tak, Stelena życiem! Nie mam nic do Damona, bo go kocham i wgl, ale jakoś Stefan był pierwszy, więc już nie należy zmieniać przyzwyczajeń :D
Fajnie piszesz, podoba mi się. Jezu no, gif z Jenną i mam ochotę płakać. Końcówką mnie rozwalilaś... ale mogłam się tego spodziewać. Rozpoczęcie roku w wampirzym stylu ma być spokojne? HAHAHA NOPE.
Tak więc czekam na rozdział <3
ps. zapraszam do siebie, dodałam coś nowego ;)
http://make-me-heart-attack.blogspot.com/
L x
Co z kolejnym rozdzialem????
OdpowiedzUsuńNadal wolę Kati niż Elkę xD
OdpowiedzUsuńWybacz, że komentarz taki krótki, ale dokańczam czytanie na tel i idę spać. Chcę tylko dziś zdążyć nadrobić twojego bloga.